Ochronny parasol łagodności

In Psychologia i rozwój by Agnieszka Siołek-CichockaLeave a Comment

Jest czas, kiedy w sieci pojawia się ogrom porad dotyczących samopoczucia i można odnieść wrażenie, że trzeba się czuć w jakiś konkretny sposób. Niektórzy mają poczucie winy, że, gdy inni cierpią, oni są spokojni i czują się dobrze. Inni zaś, że powinni miewać się lepiej, bo każdy daje radę, tylko nie oni.

Tymczasem nie ma żadnego sposobu. Nie ma reguły.

Możemy czuć się „dobrze”. Możemy czuć się „źle”. Możemy czuć złość, żal, przygnębienie, rezygnację, wstyd, strach, frustrację i lęk. Możemy czuć spokój, zadowolenie, wdzięczność, radość i szczęście. I możemy czuć wszystkie te emocje pomieszane razem obok siebie. Bez względu na to, co z tej emocjonalnej palety barw jest nam teraz bliższe, radzimy sobie. Tak, jak potrafimy.

To nasze emocje i nikt, absolutnie nikt oprócz nas nie wie, co powinniśmy czuć i jak przeżywać ten czas.

Każdy przeżywa i czuje po swojemu. Nie ma dobrych i złych emocji. Każda jest ważna. A skoro czujemy, co czujemy, to znaczy, że tak właśnie jest. Nasz organizm zawsze dąży do samoregulacji, nawet jeśli wybiera niekomfortowe i z pozoru mniej adaptacyjne formy zachowań. Robi to, bo jest to dla niego, na tę chwilę, możliwe i dostępne. Bo ma ku temu takie a nie inne warunki. Gdybyśmy mogli inaczej przeżywać, to byśmy tak zrobili. Bynajmniej nie oznacza to, że nie mamy wpływu. Mamy go. Ale tylko poprzez przyjęcie tego, co jest tu i teraz. Bez walki z innymi i samym sobą. Tylko tak tworzy się przestrzeń do zmiany.

Dotyka nas ta sama sytuacja, ale nikt nie jest w niej w tym samym położeniu. Nawet w jednym mieszkaniu, w tej samej rodzinie, każdy z jej członków jest w zupełnie innym punkcie. Każdy ma inne warunki, inny kontekst, inną perspektywę, inne potrzeby, zmartwienia i radości. Wymaganie od kogokolwiek, w tym od siebie, by czuć i przeżywać tak jak inni, jest formą emocjonalnej presji i przymusu. Mamy czas pełen restrykcji i ograniczeń pogarszających samopoczucie, kolejnych nakazów, tym razem rozpiętych na życie emocjonalne, nie potrzeba.

Przestrzeń emocji jest intymną strefą i nikt nie może i nie powinien decydować w niej za nas. Izolacja może stwarzać uczucie przytłoczenia i ograniczenia, ale jest coś zdecydowanie gorszego. Zakładanie zasieków na emocje. Jeżeli ograniczamy tę przestrzeń, ograniczamy swoją wewnętrzną wolność.

Emocje odczuwamy w ciele, więc, choć są z pozoru niewidoczne i nie można ich „dotknąć”, dotyczą konkretnej i najważniejszej materii – przestrzeni naszego ciała. Zatem każda forma presji i wymuszania określonego samopoczucia jest przekroczeniem naszych osobistych, intymnych granic. Warto o tym pamiętać, nie tylko w ten czas. By nie pakować siebie i innych w więzienną przestrzeń o zaostrzonym rygorze. To pozbawia energii i odporności.

Czy to pandemia czy inny gorący temat, odwiecznie wychodzi na wierzch kwestia tolerancji i szacunku do granic – swoich własnych i innych ludzi. Akceptacja odmienności. Czyjegoś sposobu przeżywania. Dlatego dla mnie jest to czas, gdy szczególnie ważne jest pielęgnowanie łagodności.

Łagodność jest jak parasol ochronny przed szkodliwymi promieniami oczekiwań i presji. I nawet jeśli ktoś wysyła je w naszą stronę, mamy wybór, możemy ich nie przyjąć i jak filtr ochronny – odbić je i rozproszyć. Możemy zrobić to samo, gdy jakaś część nas wywiera na nas samych presję.

Nie trzeba się czuć w jakiś konkretny sposób. Emocje nie są po to, aby je przekształcać.

Dyskomfort można przyjąć i pozwolić mu być. Łagodność może go wziąć za rękę i w akceptacji przy nim trwać. Bez prób zmiany i chęci naprawiania siebie. Łagodnością można objąć coraz wyższe piętra nawarstwionych emocji i akceptować to, że mamy trudność z ich przyjęciem.

Łagodność nie wyklucza. Może współistnieć obok presji, frustracji, lęku i złości. I gdy obok nich jest, pomaga emocjom płynąć. Nie chcąc od nich nic.

Miejmy się tak, jak potrafimy tu i teraz i jak jest to dla nas możliwe. Poza jakimkolwiek schematem. Z łagodnością dla siebie i dla innych w ten czas.

AUTOR

Agnieszka Siołek-Cichocka

Facebook

Prowadzę psychoterapię i pomoc psychologiczną w ujęciu Gestalt. Jestem terapeutą w trakcie szkolenia w Wielkopolskiej Szkole Psychoterapii Gestalt. Prywatnie i zawodowo inspiruję się nurtem psychoterapii Gestalt i filozofią zen, psychologią głębi oraz przyrodą i procesami, jakie w niej zachodzą. Fascynuje i pasjonuje mnie ucieleśniona ścieżka – poznawanie i odkrywanie siebie w kontakcie z ciałem, w tym poprzez symbolikę ciała, taniec i ruch. W pracy i w życiu osobistym bliska mi jest metafora i symbol przepływu. To znaczy, że patrzę na życie i rozwój człowieka, jak na nieustanny proces – bycie w ruchu zmian, w którym ważne miejsce zajmuje cykliczność.