Jesienią wyostrzają się zmysły. Drzewa przywdziewają żółte, czerwone i rude barwy. Zapach w powietrzu miesza się z wonią opadłych liści i chylących się ku ziemi traw. Zaczyna się cykl odchodzenia tego, co jeszcze tak niedawno zieleniło się i kwieciło. I już niedługo zaczną padać intensywniejsze deszcze, aby przyspieszyć proces nieuchronnych zmian. Przyjdzie szaruga i na świecie zrobi się odrobinę ciszej.
Jesień przypomina, że jest czas na rozwój i wzrastanie, ale jest też czas na zwolnienie, wzięcie głębszego oddechu i zresetowanie. Czas na domykanie i kończenie różnych projektów i spraw – również w sobie. Oraz to, że otwarcie bez zamknięcia nie istnieje. Aby przyjąć coś nowego, trzeba coś pożegnać.
To czas zwiększonej uważności na siebie. Czas skierowania do swojego wnętrza i pobycia ze sobą, układania się z tym, co mamy w sobie. Tworzy się więcej przestrzeni na myśli, kontemplację i nowe pomysły. Na jesienną medytację, by zrobić porządki w głowie i w sercu.
Aura jesieni związana z przemijaniem, implikuje skojarzenie z emocją smutku i nastrojem melancholii i realnie takie samopoczucie może jesienią towarzyszyć, ale jest w tym mądrość natury. Jesienne nastroje wycofują nas do wewnątrz, kierują ku sobie, by stworzyć przestrzeń do refleksji i do tego, by zimą domknąć cykl.
Między cyklami pór roku a rozwojem istnieje wspólny mianownik. W rozwoju jak w porach roku są okresy rozkwitu, wzrastania, a później wycofania i spokoju. By potem zatoczyć ten sam ruch w cyklicznym kole przemian. Niektórzy utożsamiają rozwój z nieustannym wzrostem, nakładaniem na siebie wciąż nowych zadań i obowiązków. Ale to zupełnie nie tak. Jesień jest dobrym czasem, aby przypomnieć sobie, że wzrost to również spokój, cisza, zatrzymanie oraz (od)puszczenie.
Dobrego jesiennego czasu Wam życzę.
Agnieszka