„Jaki jest kierunek w psychoterapii – rozłożyć na części, czy złożyć całość z części?”. Takie pytanie znalazłam kiedyś na profilu psychoterapeutki Beaty Bednarek i zainspirowało mnie ono do napisania artykułu.
W pomocy psychologicznej i psychoterapii te dwa aspekty – rozkładanie na części i składanie w całość – są tak samo ważne. Przenikają się i nie istnieją bez siebie. Tworzą proces.
Rozkładanie na części to przyglądanie się fragmentom swojej historii, swoim emocjom, przekonaniom, mechanizmom obronnym, blokadom, częściom w nas, które zepchnęliśmy w cień, których z różnych przyczyn nie akceptujemy, ale też tym częściom, które są nam bliskie, karmią nas i wzmacniają. To trochę tak, jakbyśmy oglądali wnętrze domu, zapalając stopniowo światło w opuszczonych pomieszczeniach.
James I. Kepner w książce „Ciało w procesie psychoterapii Gestalt” tak pisze o metaforze domu w procesie psychoterapii: „Wyparcie się jakichś istotnych aspektów swojego Ja – potrzeb, uzdolnień lub sposobów zachowania, to jakby podjęcie decyzji pozbycia się któregoś z pokoi w swoim domu. Ponieważ jednak nie można go usunąć ze względu na integralność całego budynku, zabija się go deskami i udaje, że go nie ma. Możemy usunąć pewne części nas samych do „zabitej deskami” i ciemnej podświadomości, ale one tam w dalszym ciągu istnieją, nawet jeśli będziemy udawać, że są dla nas „nieważne”.”
Stopniowe i łagodne rozświetlanie tego, co w mroku nieświadomości umożliwia spotkanie z tym, co wyparte, niechciane i zapomniane, by na powrót przyjąć opuszczone części siebie i włączyć je wraz z innymi treściami w przestrzeń świadomości. Od tego zaczyna się proces integracji – składania w całość odkrytych i nazwanych „elementów”. Tak stajemy się sobą. Tak zaczynamy czuć się pełni i cali.
Rozglądając się po wnętrzach pokoi w domu swojej psychiki i ciała, mamy szansę zobaczyć siebie, swoją historię i swoje doświadczenia w zupełnie innym świetle. Możemy na powrót przeżyć to, co nieprzeżyte. Oraz obejrzeć i zdecydować, co chcemy z tym zrobić – co z tego wszystkiego chcemy wziąć i włączyć w swoje życie, a z czym się pożegnać.
I w tym sensie pomoc psychologiczna i psychoterapia przypominają proces restaurowania i odnawiania ludzkich wnętrz. Są przywracaniem im blasku, tchnięciem w nie życia. Zapalaniem światła świadomości. To nadawanie nowego znaczenia, nadawanie sensu przy zachowaniu naturalnego kształtu i charakteru. Uruchamianie przepływu bez wywierania presji na zmianę.
Brak presji na zmianę jest niezwykle ważny, bo ten metaforyczny remont powinien zadziewać się z delikatnością i powoli. Z szacunkiem do momentu, w którym dana osoba jest, jak i wszystkim tym, z czym przychodzi. Przyjmujemy zastały stan rzeczy i razem z klientem rozpoznajemy się w nim – w tym, co tu i teraz. W tym, co utracone oraz w istniejących zasobach, możliwościach i potencjale.
Oczywiście jest to proces, w którym czasem trzeba zedrzeć pożółkłe tapety, zeskrobać stare farby, załatać dziury, wymienić framugi w drzwiach i oknach. Wywalić gruz i śmieci z głowy. Ale warto, bo ten symboliczny remont to droga powrotu do siebie – do domu.
PODZIEL SIĘ ZE ŚWIATEM