Zmiana jest o cykliczności życia.
O byciu w naprzemiennym rytmie przypływów i odpływów.
O tym, że nic nie jest stałe i życie może trwać właśnie dzięki nieustannemu procesowi zmian.
O poddaniu się nieznanemu.
O byciu falą, która podnosi się i opada.
O otwieraniu i zamykaniu serca.
O rozpoznawaniu momentów otwarcia i zamknięcia. Tego, co nas zamyka, a co otwiera.
O podążaniu za sobą. By poznać i integrować siebie. I by w efekcie być ze sobą i z innymi w autentycznym kontakcie.
O tym, że bycie w relacji nie jest jednoznaczne z byciem w kontakcie.
O więzi ze sobą i światem.
O uczeniu się bliskości.
O akceptacji swojej osobności.
O docenieniu i uhonorowaniu nierelacyjnego bieguna psychiki. Oraz drugiego bieguna relacyjności w poczuciu i przyjęciu, że nasze „ja” nie może realizować się w pełni bez „ty”.
O płynnym poruszaniu się między byciem w głąb siebie a byciem na zewnątrz.
O równowadze między dawaniem a braniem. Między byciem dla świata w działaniu a wycofaniem.
O wyburzaniu grubych ścian ograniczających przekonań i wywalaniu gruzów niewspierających myśli.
O tworzeniu pokoju w sobie – swojej psychicznej przestrzeni według zgodnych z nami wartości i potrzeb.
O tym, że jeszcze nie raz trzeba będzie ściany tego pokoju wyburzyć, aby dowiedzieć się, jaki kształt chcemy nadać miejscu, w którym aktualnie potrzebujemy przebywać i żyć.
O akceptacji, że kształt naszego wewnętrznego pokoju nie jest nam dany raz na zawsze.
O tym, że zmieniamy się i wciąż odkrywamy siebie, więc to, co było dla nas dobre wczoraj, może być tym, co już nie jest tożsame z nami z dziś
O odkrywaniu, czym tak naprawdę jest miłość. I że ona nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, czym przesiąkamy kulturowo.
O tym, że na pierwszym miejscu miłość jest tym, co trzeba odkryć w sobie. Aby czuć się kochanym. Aby móc dzielić się nią z innymi.
O dostrzeganiu różnicy między miłością a poczuciem braku.
O przyjmowaniu i uzdrawianiu swoich ran.
O tym, że ruch życia zadziewa się również dzięki utracie. Że bez strat nie moglibyśmy dojrzewać.
O tym, że nikt i nic nie da nam tego za czym tęsknimy, jeśli na pierwszym miejscu nie damy tego sobie.
O tym, że ciało jest świątynią. Najważniejszym miejscem, w którym możemy wzrastać, dojrzewać, czuć i żyć.
O tym, że ciało jest najpiękniejszym i najmądrzejszym „instrumentem”, dzięki któremu możemy poznawać siebie i uczyć się siebie.
O przywracaniu szacunku ciału i otaczaniu go troską i miłością.
O rozszerzaniu przestrzeni w sobie na przyjmowanie i odczuwanie wszystkich emocji.
O zwalnianiu głowy z dźwigania wszystkich trosk świata.
O uczeniu głowy, że nie jest sama. Że ma w supporcie piękne i mądre ciało. I może na nim polegać, jak na nikim innym.
O tym, że jesteśmy czymś więcej niż zlepkiem określeń, etykiet, myśli i słów.
O byciu wiernym sobie. Nawet, jeśli ceną jest samotność.
O słyszeniu swojego głosu i wydobywaniu go z zewnętrznych szumów.
O tym, że łączy nas nasza osobność i odrębność. Ona jest wspólna, więc nigdy nie jesteśmy sami w swoim doświadczeniu.
O wytrwałym poszerzaniu pola świadomości, aby to, co nieświadome nie kierowało naszym życiem zza kulis.
O byciu w życiu żywym i braniu za życie odpowiedzialności.
Więc i o tym, że tylko my możemy je zmieniać, podążając za swoim wewnętrznym głosem.
Na zdjęciu: obraz Edwarda Hoppera „Room By The Sea”
PODZIEL SIĘ ZE ŚWIATEM